ku przestrodze...
W przeciągu paru kolejnych dni ekipa wykonała zbrojenie, szalunki... przynajmniej tak im się wydawało... ;-( Po wieczornej inspekcji ,na którą wybrałem się wraz z kierownikiem budowy coś nam się nie zgadzało... okazało się, że rysunki w projekcie zakupionym w "domnahoryzoncie" są dosyć nieczytelne ( w połowie każdego rysunku lecą przez całą stronę czerwone paski, które teoretycznie chronią przed nielegalnym kopiowaniem), a że majster dysponował tylko kopią która stała się jeszcze bardziej nieczytelna ominął parę szczegółów... między innymi jeden z kominów...
ale to było jeszcze nic....
Po bliższym przyjrzeniu się szalunkom i temu co wytyczyli geodeci... Skamieniałem....
Okazało się, iż pomimo tego, że z geodetą rozmawialiśmy w trójkę tzn. ja, właściciel firmy wykonawczej i majster, na temat wytyczenia zewnętrznego obrysu budynku, majster jakimś cudem usłyszał, że zostały wytyczone osie budynku...Dzięki temu na poziomie ław nasz dom zostałby z każdej strony zmniejszony o kilka ładnych centymetrów...
Po konsultacji z ekipą, która wchodzi po tych moich "fachowcach" troszkę się uspokoiłem... nawet w tym stanie da się wymurować bloczki a później ściany....tak aby nie stracić właściwych wymiarów...
Spokój spokojem, nie interesuje mnie to, na mojej budowie nie będę tolerował fuszerki!!! ;-)))
Sobotni poranek, telefon do właściciela firmy, wyjaśnienie sytuacji...odzew:
"O KUR....!!! to niemożliwe jest..."
Na poniedziałek umówiony jest beton...
Poniedziałek, 7 rano- mobilizacja wszystkich na budowie - PRZYZNANIE "INWESTOROWI" RACJI !!!
8 rano-jest problem przyjechała 32 metrowa pompa + 2 gruszki po 9 m3 betonu, na szczęście to nie mój problem .. przez cały dzień chłopcy poprawiają szalunki...
16- zalewamy, w sumie wyszło 21m3 betonu, bez łuku i słupa na tarasie ( będzie zrobiony w terminie późniejszym)
Dzięki pomyłce ekipy, nasze ławy rozszerzyły się z 60 cm do 70 cm... dzięki bogu, że za błędy płaci właściciel firmy ( cena była ustalona, reszta mnie nie interesuje) ;-)
a tak dobrze im szło...
czas na zmiany...
zalewamy...
to był ciężki dzień...