"co wolno wojewodzie, to nie tobie smrodz..."
Od pewnego czasu robotnicy zaczynają mnie drażnić... może to moje małe zboczenie dotyczące porządku, wymaganego od innych ( sam jestem troszkę na bakier z tym...) może troszkę przesadzam... Mogłem przełknąć zrobienie z mojego ulubionego świerka srebrzystego świątecznej choinki ( panowie... może lepiej duże dzieci, przyozdobiły go taśmami, które zostały z bloczków betonowych), mogłem nie zauważyć, że mój ulubiony młotek, który dostałem od ojca ( wymiar sentymentalny) został "upieprzony" abizolem...
Miarka troszkę się przebrała....
Mieliśmy na dziś umówione spotkanie na naszej budowie z budującymi również Lawendę II...
Kupiliśmy po drodze ciasto.... picie.... no wiecie, żeby ich jakoś sympatycznie ugościć...
Jak otworzyłem po przybyciu na działkę garaż to aż mnie odepchnęło.... to, że tam śmierdziało tak, jak by coś tam zdechło to jeszcze nic... ( można to wywietrzyć), stół i krzesła na których chciałem ich ugościć nadawały się tylko do ostrego szorowania.... o czystości w WC już nie wspomnę.... ( człowiek myśli i ma nadzieję, że każdy jest kulturalny i sprząta po sobie)...
ZWRACAM SIĘ DO WAS DRODZY BLOGOWICZE Z ZAPYTANIEM:
NA CO POZWALACIE SWOIM BUDOWLAŃCOM, A MOŻE LEPIEJ - NA CO ONI SOBIE POZWALAJĄ???
PS.
Spotkanie odbyło się na stojąco ... ;-(
Pozdrowienia dla Ciebie Krzysiu i całej Twojej rodzinki... powodzenie w dalszej budowie... ;-)